fot. Fotolia
Obligacje zamiast lokaty?

Lokaty bankowe i obligacje mają ze sobą wiele wspólnego. Zakładając lokatę terminową w rzeczywistości pożyczamy nasze pieniądze dla banku na umówiony czas i na umówiony procent. Kupując obligację pożyczamy jej emitentowi – na przykład Ministrowi Finansów albo przedsiębiorstwu – określoną sumę pieniędzy na czas aż do daty wykupu obligacji. Brzmi podobnie. W rzeczywistości jednak między tymi dwoma instrumentami finansowymi są pewne różnice, które dla niektórych z nas mogą przemawiać na korzyść lokat, dla innych na korzyść obligacji.

Pożyczanie innym pieniędzy wiąże się z ryzykiem ich nieodzyskania w przyszłości. Podmiot, który pieniądze od nas pożyczył, może się w przyszłości wykazać złą wolą i nie chcieć oddać pożyczki; może też popaść w tarapaty finansowe i nie być w stanie jej zwrócić. Robiąc lokatę pożyczamy bankowi, który jest objęty systemem gwarancji BFG. Ryzyko niespłacenia długu jest więc znikome. Podobnie jest w przypadku zakupu obligacji skarbowej, czyli emitowanej przez rząd. Bankructwa rządów należą do rzadkości, choć w dzisiejszych „pokryzysowych” czasach wszystko się może zdarzyć. Z kolei obligacje emitowane np. przez firmy albo samorządy są znacznie bardziej ryzykowne. Zdarza się im upadać, wówczas posiadacze obligacji muszą dochodzić swych praw na drodze sądowej, licząc się z możliwością nieodzyskania wszystkiego. Nie bez powodu obligacje zazwyczaj oferują wyższe oprocentowanie niż lokaty – za większe ryzyko trzeba zapłacić.

W polskiej rzeczywistości posiadacze lokaty bankowej zwykle mają prawo w dowolnej chwili wycofać pieniądze, tracąc przy należne im odsetki. W przeciwieństwie do obligacji lokaty bankowej nie można sprzedać komuś innemu, natomiast obligacjami można obracać na rynku wtórnym. Możliwość ta dotyczy większości obligacji skarbowych oraz wielu obligacji komunalnych i korporacyjnych. Najlepszym miejscem dla kupna/sprzedaży obligacji jest rynek Catalyst, organizowany przez Warszawską Giełdę Papierów Wartościowych - odbywa się na nim regularny obrót wieloma papierami dłużnymi.

Myśląc o kupnie/sprzedaży obligacji należy pamiętać, że ich cena zależy od ryzyka niespłacenia długu przez dłużnika oraz od poziomu stóp procentowych. Jeśli sytuacja dłużnika ulega pogorszeniu, obligacje przezeń wyemitowane tracą na wartości, gdyż maleją szanse na spłatę całości długu. Podobnie ceny obligacji spadają gdy w przypadku wzrostu stóp procentowych. Skoro dzisiaj za pożyczenie pieniędzy można dostać większe odsetki, to stare długi, udzielone na niższą stopę, stają się mniej warte.

O powyższych zależnościach warto pamiętać decydując się na inwestowanie na rynku obligacji. Rozwój wtórnego rynku dla obligacji powoduje, że w coraz mniejszym stopniu można je uważać za „bezpieczną przystań rynku finansowego”, jak się zwykło o nich myśleć kiedyś.

Jeśli na przykład kupujemy obligacje dwuletnie z założeniem, że w razie czego sprzedamy je po roku zarobiwszy połowę odsetek należnych przez dwa lata, w razie wzrostu stóp procentowych możemy przeżyć nieprzyjemne rozczarowanie. W takiej sytuacji bezpieczniej może być założyć roczną lokatę i ewentualnie po roku przedłużyć ją na kolejny rok. Podobny negatywny wpływ na nasze kalkulacje może mieć pogorszenie standingu finansowego emitenta obligacji. Z drugiej strony obligacje są wygodnym narzędziem do zarobienia znacznych kwot jeśli oczekujemy spadku stóp procentowych albo poprawy sytuacji finansowej ich emitenta. Kupując je dziś po krótkim okresie możemy uzyskać nieprzeciętne zyski.

Inwestowanie w obligacje jest bardziej wymagające niż zakładanie lokat bankowych. Konieczne jest rozeznanie w możliwych przyszłych trendach zmian stóp procentowych i ryzyka kredytowego. Oczywiście nie dotyczy to sytuacji, w której dokonujemy zakupu obligacji rządowych z myślą utrzymywania ich aż do zapadalności. Jak zawsze w finansach, ważne jest by podejmować decyzję ze świadomością ich możliwych skutków w przyszłości.